piątek, 10 października 2008

Ku pokrzepieniu serc

Nie od dziś wiadomo, że najłatwiejszym sposobem polepszenia sobie nastroju jest posłuchania, że inni mają gorzej. Tym lepiej dla nas, gdy mają gorzej naprawdę. Z co najmniej dwóch powodów jest tak a nie inaczej. Pierwszy jest taki, że pozostajemy w zgodzie z prawdą co pozwala nam spojrzeć na samych siebie jakoś przychylniej. Drugi jest taki, że nie musimy czuć się podle żerując na cudzej krzywdzie. Bo zgodnie z powiedzeniem jakoby nadzieja umierała ostatnia zawsze jest nadzieja, granicząca z pewnością, że ten na którym żerujemy stanie się żerującym. I niech ktoś powie, że świat ten nie jest urządzony mądrze... Prócz mnie, oczywiście.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Drogi Kreatorze Tego Bloga!
Jako wierna obserwatorka Twojego blogu nie mogłam odmówić sobie pokusie zamieszczenia tu kilku własnych słów... Czytając Twoje wypowiedzi zastanawiam się, czemu malujesz świat w tak szarych barwach??? Wydajesz się
być całkowicie zawiedziony światem i ogólnie, życiem. Wiem, że nie jest to świat sielankowy, ale też sądzę, że nie jest tak okropny jak go rysujesz. Jako idealista nie powinieneś tylko wskazywać na to, co złe i rozczarowujące, a również na to, co dobre i ku czemu powinno się dążyć.
Wreszcie, Drogi Władco Blogu, pozwolę sobie napisać coś, czego Ty wśród swoich czarnych spostrzeżeń nie zamieszczasz - świat bywa piękny i potrafi być miejscem niezwykłego szczęścia. A ludzie jak to ludzie, popełniają masę błędów, ale niejednokrotnie potrafią zaskoczyć pozytywnie.
Wybacz tak długie odniesienie do Twoich wypowiedzi.

Czytelniczka,
z wyrazami pomyślności dla autora i z życzeniem, by potrafił się dzielić optymistycznymi stwierdzeniami równie interesująco jak tymi pesymistycznymi.

PS. .....