sobota, 11 lipca 2009

Zaufanie

Czy ufa Pan/Pani, że Prezydent chce dobra Polski? – tak brzmiało pytanie sondażu, który ostatnio przeczytałem. 23% respondentów odpowiedziało twierdząco, reszta wręcz przeciwnie. Nie skłamię, że wyniki mnie zaskoczyły, bo nie zaskoczyły. Ale na pewno zasmuciły ponieważ oznaczają jedno: drogi narodzie, my sobie nie ufamy.

Gdyby mi zadano to pytanie, byłbym w mniejszości. Odpowiedziałbym: tak, ufam Prezydentowi. I dodałbym jeszcze, że poza nim ufam jego bratu, i Premierowi też i jeszcze wielu, wielu innym ufam. Ufam dodatkowo, że nasi piłkarze chcą wygrywać mecze, podobnie zresztą jak koszykarze, siatkarze itd.. Taką ufność mam do świata generalnie. Tak święcie wierzę, że ludzie chcą dla nas naprawdę dobrze. Bo czemu by nie? Dlaczego miałbym sądzić, że oni chcą źle dla Polski?

Takie myślenie byłoby przecież z gruntu nielogiczne jako, że wszyscy, którzy są przy władzy, czy przy piłce są naszymi rodakami. Każdy chce dla siebie jak najlepiej. Jestem Polakiem – chce dla Polski jak najlepiej. W skrócie, jakiego by polityka od nas nie wziąć za przykład, to będzie on chciał dla Polski dobrze, a nie źle, bo samemu będzie chciał żyć w fajnym kraju. Szalenie prosty układ, oparty na sprawach pierwotnych, w które nie miejsce teraz wnikać. Ta teza oczywiście ma wyjątki, ale która nie ma?

Tak więc ufam tym wszystkim osobom, tylko, że co z tego? Ano nic z tego, bo im kompetencji nie starcza. Zaufanie to podstawa – racja -, ale ten fundament trzeba zagospodarować wiedzą, umiejętnościami i innymi cechami, których obecność zdaje się nam szybko nie grozić. Póki co radziłbym te fundamenty umacniać zaufaniem mimo tego, że konstrukcja na nich marna. Bo żal będzie, gdy wreszcie zbudujemy coś sensowego, a fundamenty okażą się nic nie warte i wszystko runie.

Brak komentarzy: