Część trzecia:
Wsiadamy do taksówki. Na tylne siedzenie. Kierowca pyta gdzie jechać, odruchowo podaje ulicę, która jeszcze przed paroma godzinami była moją przystanią. Chcę się od razu poprawić, ale nie pamiętam adresu łóżka, z którego muszę tej nocy skorzystać. Kierowca wie co ma robić i pyta Pani o cel podróży. Pani odpowiada i wszystko gra. Jedziemy na drugi koniec miasta, jedziemy nie wiadomo gdzie, ale wiadomo po co. Gadamy w sumie niewiele. Zajmują nas inne rzeczy, o których pisać nie mam zamiaru, bo to sprawy nie literackie. Wszystko jest dla mnie nowe, choć to wszystko już miałem. Miasto nocą jest puste, jedzie się szybko, ale trwa to długo za długo. To wina sporej odległości. Dojeżdżamy do pewnego miejsca, które, jak teraz myślę, okazało się być punktem krytycznym trasy. Stoimy na światłach, przez szybę auta widzę jej blok, spoglądam w jej okno. Kurwa, co za pech – pamiętam dokładnie, taka była pierwsza myśl tego momentu. Chwila zastanowienia i druga myśl: Zawsze się musi coś spierdolić, jakby do tej pory za mało się spierdoliło. Miasto tysiąca bloków, a ja dojechałem właśnie przed ten jedyny, o istnieniu którego chciałem zapomnieć. Back to the past, Welcome, to the real world. Fuck. Mam silną wolę i ona ze mną wygrywa. Wysiadam. Na odchodne rzucam: Sorry, że tak wyszło jakoś chujowo. Mam pilną sprawę na mieście.
2 komentarze:
hm, sprawnie literacko napisane. czekam na część czwartą.
a tak w ogóle: http://krockus.blogspot.com
pozdrawiam!
Bez sarkazmu (choć to w moim stylu :P) cóż za niepokój wywołałeś u czytelnika, trzymałeś nas w napięciu– też z niecierpliwością czekałam na część czwartą :) W sumie, drogi Kamilu, niby wiadomo czego się można w Twoich tekstach spodziewać, ale mimo wszystko za każdym razem zaskakujesz. Pozdrawiam.
Prześlij komentarz